Tajemnicza Ścieżka w Górach Świętokrzyskich

Wakacje w Górach Świętokrzyskich zawsze były dla mnie synonimem ciszy, natury i ucieczki od codzienności. Tym razem jednak czekała mnie przygoda, której nie zapomnę do końca życia. Wyruszyłem z rodziną na wędrówkę do Świętej Katarzyny – małej miejscowości ukrytej wśród lasów. Planowaliśmy odwiedzić Klasztor Bernardynek i poznać słynne źródło Świętej Franciszki. Jednak to, co wydarzyło się po drodze, sprawiło, że nasza wyprawa nabrała zupełnie nowego, magicznego charakteru.

Zaczęło się niewinnie. Po dotarciu do lasu postanowiliśmy zejść ze znanej trasy i poszukać mniej uczęszczanej ścieżki. Liczyliśmy na odkrycie urokliwego miejsca, którego nie znajdziemy w przewodnikach. Wędrowaliśmy przez gęsty las, aż nagle natknęliśmy się na starą, kamienną ścieżkę. Wyglądała na zupełnie zapomnianą przez czas. Nie było jej na mapach, co wzbudziło naszą ciekawość. Podjęliśmy decyzję, że zaryzykujemy i pójdziemy tą tajemniczą drogą.

Im dalej szliśmy, tym bardziej atmosfera wokół nas stawała się niezwykła. Powietrze było przesycone zapachem wilgotnych liści, a śpiew ptaków ustąpił miejsca cichym szmerom wiatru. Ścieżka prowadziła coraz wyżej, aż w pewnym momencie naszym oczom ukazała się polana. Pośrodku niej stał samotny głaz z wyrytymi symbolami, których znaczenia nie potrafiliśmy odczytać. Obok głazu znajdowała się stara, drewniana ławeczka, na której usiedliśmy, by chwilę odpocząć.

Kiedy tak siedzieliśmy, spoglądając na otaczający nas las, nagle poczuliśmy delikatny podmuch zimnego powietrza. Spojrzałem na zegarek – była dokładnie 15:00, ale słońce nagle skryło się za chmurami. Wydawało się, jakby czas zwolnił, a otaczający nas świat zatrzymał się w bezruchu. Wtem zauważyliśmy, że z lasu, tuż za drzewami, coś się porusza. Postać ubrana w długi, ciemny płaszcz zbliżała się w naszym kierunku.

Nikt z nas nie odważył się poruszyć. Postać podeszła do głazu, dotknęła go, a następnie, ku naszemu zdziwieniu, zaczęła mówić. “To miejsce jest zapomniane przez czas, ale pamięć o nim trwa w tych, którzy tu przybywają” – powiedziała spokojnym, lecz tajemniczym głosem. “Nie każdy trafia tutaj przypadkiem. Ci, którzy odnajdą tę ścieżkę, niosą w sobie wewnętrzną wrażliwość na to, co niewidoczne”.

Kiedy tylko te słowa padły, postać powoli oddaliła się, znikając wśród drzew tak nagle, jak się pojawiła. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, oszołomieni tym, co się właśnie wydarzyło. Kiedy słońce znowu wyszło zza chmur, głaz i ścieżka wydawały się bardziej zwyczajne, jakby cała sytuacja była jedynie snem.

Czy to była legenda? Czy może to my stworzyliśmy tę opowieść, będąc pod wpływem atmosfery tego miejsca? Trudno powiedzieć. Jednak od tamtej pory każde nasze wakacje w Górach Świętokrzyskich mają w sobie odrobinę magii. A ścieżka, na którą przypadkiem trafiliśmy, pozostanie w naszych wspomnieniach jako dowód na to, że czasem rzeczy najciekawsze dzieją się poza utartymi szlakami.